Po pierwsze : nie było mnie tak długo , bo miałam karę.
Po drugie: nie sprawdzam ortografii ;)
-Tak ... Identyczną różdżkę posiadał Godryk Gryffindor .Tak , tak. Należy pan do Slytherinu , prawda ? - chłopak skiną głaowa.
-Więc proponuję panu tę różdżkę-to mówiąc Olivander podał mu pudełko. W środku leżała niesamowita różdżka. A.S. delikatnie ją wyją i poczuł moc. Przez ramię przepłynęłam mu energia .
-Pasuje . Tak myślałem.Grab i łuski węża. Wyjątkowa.Chłopcze, taka różdżkę posiadał sam Salazar Slytherin. Używaj jej mądrze.-oczy Ala rozszerzyły się z niedowierzeniem.
-Dowidzenia. - chłopak zapłacił i wyszedł. Zachwycony nową różdżką wrócił do domu.
Scorpiusa , obudziło stukanie w szybę. Wstał , wpuścił sowę i zaczął czytać list.
Scorpiusie !
Wiem , że nie powinnam do Ciebie pisać , ale z Sevem dzieje się coś dziwnego.Dziś spotkałam go na Pokątnej. Wpadł na mnie przed Gringottem. Wyglądał na zdezorientowanego. Nie wiesz o co tu chodzi ? Przecież ma jeszzcze mnóstwo czasu , aby kupić książki.
Pozdrowienia :
Rosie
Co miał jej napisać ? Że Albus przyjeżdza do niego na wakacje, bo razem z ojcem chcą pokazać prawdę o Żłotym Chłopcu ? Nie mógł jej tego powiedzieć !Rose była jego kumpelką , ale nie przyjaciółką. Postanowił , że nic nie napisze. Zamiast tego, wstał , wyjął swoją ukochaną miotłę (Błyskawicę 302 , taką samą jaką maiał A.S.) i zaczął ją polerować.
-Albusie Severusie Potter ! Możesz mi to wytłumaczyć ?! - Ginewra nie posiadał się z oburzenia.Było grubo po 23 a jej syn dopiero wrócił z domu .
-Ale o co ci chodzi ? Przecież nie piłem , ani nic... - chłopak wzruszył ramionami i poszedł do swojego pokoju. Zaczął ćwiczyć posługiwanie się nową różdżką.
Trzy dni później.
Cicho... Żeby mnie nie usłyszeli.Ta myśl kołatała Albusowi Severusowi po głowie. Powoli , cichutko wślizgnął się do pokoju Jamesa. Brat spał jak zabity , nawet nie zorientował się , że ktoż wszedł. Przemykając pokój na paluszkach , A.S. otworzył kufer.
-Accio Mapa Huncwotów. - wyszeptał. Ze skrzyni wyskoczył zwitek pergaminu. Wróciwszy do swojego pokoju, chłopak stanął przed lustrem. Prostym zaklęciem wydłużył swoje włosy , aby trudnirj było go rozpoznać.Założył kupione wcześniej szaty , zabrał obie różdżki .
-Kufer locomotor.- był gotowy do drogi. Po cichutuk wymknął się z domu.Stojąc na zewnątrz machnął różdżką Slytherina. Na drodze pojawił się trzypiętrowy , fioletowy autobus.
-Witmy w Błędnym Rycerzu. Dokąd pana zawieść ?- Kontuktor spojrzał na niego - Ty czasem nie jesteś za młody na podróżowanie samotnie ?
- Wydaje ci się...-prychnął w odpowiedzi.- Możemu już jecheć ? Do wejścia dla interesantów , do MoM.- Zapłacił za bilet i usiadł , na pierwzym z brzegu łóżku.
Po piętnastu minutach byli na miejscu. Chłopak zniesmaczony wyszedł ,oparł się o budkę telefoniczną i czekał.
After all this time? Always...
Przeczytałeś i obejrzałeś wszystkie części HP ? Ta książka zawładnęła twoimi umysłem ? Jeśli tak to blog dla ciebie :D
sobota, 13 października 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Listy Albusa Severusa cz. 4.
Dla koleżanki Gryfonki ;) Podoba się ? :D
Pokątna. Ulica czarodziei . Musiał kupić tu parę rzeczy. Najpierw , Gringott . W drzwiach wpadł na kogoś.
-Uch... Uważaj jak ... ROSE ?!-chłopak był zaskoczony , widokiem swojej przyjaciółki.
-Sev ? Co ty tutaj robisz ?
-Ej , ja przynajmniej normalnie wyglądam. - Faktycznie dziewczyna nie prezentowała się zwyczajnie. Na czarną szate miała narzuconą pelerynę, a na głowie kaptur.-Wyglądasz jak Śmierciożerca.
-Haha. Nie , ja tylko ... Możemy porozmawiać później ?-wyraźnie była zakłopotana.
-Jasne . Jesteś tu sama ?
-Nie. I dlatego spotkamy się później.Pa.
-Dobra. Cześć.-rozeszli się. Chłopak podszedł do goblina.
-Albus Severus Potter, chciałbym otworzyć skrytkę.-Boże, z tymi stworami trzeba naprawdę bezpośrednio.
-A klucz jest ?
-A czemu miałoby nie być ?!- to mówiąc wyjął złoty kluczyk.
-Ach tak. Smrodek !- Smrodek ? Sev miał ochotę wybuchnąć śmiechem-Zaprowadź pana Pottera do jego skrytki.
Szalona jazda wózkiem przypominała A.S. wesołe miasteczko , do którego zabrał go ojciec. Mimo tylu mugoli było nawet zabawnie. To chyba jedno z niewielu miłych wspomnień. Potem był tylko Hogwart i prawda. Taka brutalna, a jednak prawda. Jego rozmyślania przerwał pisk hamulca. Wyszedł , zgarnął po garści galeonów, sykli i knutów.Gdy wyszedł z banku, skierował się ku madame Malkin.Wszedł do środka.
-Dzień dobry.
-Czego potrzebujesz kochaneczku ?
-Kompletu , szat . Najlepiej czarnych. Z kapturem. - nie chciał się wyróżniać. Tak się najlepiej zamaskuje w nocy. Stanął do przymiarki.
-Na kiedy będą gotowe ? Dałaby pani radę za dwie godziny ? Dopłacę.-musiał mieć te szaty jak najszybciej!
-Dobrze,kochaneczku. Przyjdź za dwie godziny.- Albus wyszedł . Poszedł do Ollivandera.
-Pan Potter. No proszę . Co pana tutaj sprowadza ?
-Chciałbym zadać parę pytań.
-Zupełnie jak ojciec kilka lat temu.- chłopiec wzdrygnął się.
-Nie lubię być do niego porównywany. Zacznijmy. Czy możliwe jest aby czarodziej posiadał dwie różdżki ?
-Owszem,ale musi on być silny, aby umieć obiema kierować.
-Mógłbym zakupić drugą ? - Musiał zmienić swoją tożsamość , aby móc wcielić w życie swój plan.
-No... Dobrze. A mógłbym obejrzeć pańską pierwszą ?- podał mu ją.
-Ojej. Wierzba, i serce smoka. Niezwykła różdżka , naprawdę niezwykła.
- A co w niej takiego niezwykłego? -zapytał zszokowany Albus Severus.
Sorry za to, że białe ale coś mi się zepsuło. Muszę to rozpracować ;)
Pokątna. Ulica czarodziei . Musiał kupić tu parę rzeczy. Najpierw , Gringott . W drzwiach wpadł na kogoś.
-Uch... Uważaj jak ... ROSE ?!-chłopak był zaskoczony , widokiem swojej przyjaciółki.
-Sev ? Co ty tutaj robisz ?
-Ej , ja przynajmniej normalnie wyglądam. - Faktycznie dziewczyna nie prezentowała się zwyczajnie. Na czarną szate miała narzuconą pelerynę, a na głowie kaptur.-Wyglądasz jak Śmierciożerca.
-Haha. Nie , ja tylko ... Możemy porozmawiać później ?-wyraźnie była zakłopotana.
-Jasne . Jesteś tu sama ?
-Nie. I dlatego spotkamy się później.Pa.
-Dobra. Cześć.-rozeszli się. Chłopak podszedł do goblina.
-Albus Severus Potter, chciałbym otworzyć skrytkę.-Boże, z tymi stworami trzeba naprawdę bezpośrednio.
-A klucz jest ?
-A czemu miałoby nie być ?!- to mówiąc wyjął złoty kluczyk.
-Ach tak. Smrodek !- Smrodek ? Sev miał ochotę wybuchnąć śmiechem-Zaprowadź pana Pottera do jego skrytki.
Szalona jazda wózkiem przypominała A.S. wesołe miasteczko , do którego zabrał go ojciec. Mimo tylu mugoli było nawet zabawnie. To chyba jedno z niewielu miłych wspomnień. Potem był tylko Hogwart i prawda. Taka brutalna, a jednak prawda. Jego rozmyślania przerwał pisk hamulca. Wyszedł , zgarnął po garści galeonów, sykli i knutów.Gdy wyszedł z banku, skierował się ku madame Malkin.Wszedł do środka.
-Dzień dobry.
-Czego potrzebujesz kochaneczku ?
-Kompletu , szat . Najlepiej czarnych. Z kapturem. - nie chciał się wyróżniać. Tak się najlepiej zamaskuje w nocy. Stanął do przymiarki.
-Na kiedy będą gotowe ? Dałaby pani radę za dwie godziny ? Dopłacę.-musiał mieć te szaty jak najszybciej!
-Dobrze,kochaneczku. Przyjdź za dwie godziny.- Albus wyszedł . Poszedł do Ollivandera.
-Pan Potter. No proszę . Co pana tutaj sprowadza ?
-Chciałbym zadać parę pytań.
-Zupełnie jak ojciec kilka lat temu.- chłopiec wzdrygnął się.
-Nie lubię być do niego porównywany. Zacznijmy. Czy możliwe jest aby czarodziej posiadał dwie różdżki ?
-Owszem,ale musi on być silny, aby umieć obiema kierować.
-Mógłbym zakupić drugą ? - Musiał zmienić swoją tożsamość , aby móc wcielić w życie swój plan.
-No... Dobrze. A mógłbym obejrzeć pańską pierwszą ?- podał mu ją.
-Ojej. Wierzba, i serce smoka. Niezwykła różdżka , naprawdę niezwykła.
- A co w niej takiego niezwykłego? -zapytał zszokowany Albus Severus.
![]() |
Luna ;> |
niedziela, 23 września 2012
Harry Potter- historia całkiem inna . Cz.8
Ale dostałam weny twórczej ;) Do drugiej nad ranem pisałam :D Mam nadzieję , że się opłaciło ;>
PS.Od teraz będę zapisywać imię dziewczyny która jest narratorką, ponieważ słyszałam , że ciężko się połapać :D Selena
Po śniadaniu wybiegliśmy na dwór i zaczęliśmy się tarzać i wydurniać w śniegu. Było już ciemno, gdy wreszcie wróciliśmy , zmarznięci i przemoczeni do suchej nitki. Szybko się przebrałam i razem z chłopakami poszliśmy na ucztę. Gdy weszłam do Wielkiej Sali , aż otworzyłam usta ze zdziwienia . Za jednym , długim stołem, postawionym w poprzek stało dwanaście , cudnie zielonych choinek , przyozdobionych tysiącami płomyków.Przy stole zebrali się wszyscy , którzy zostali w Hogwarcie na święta. Po jednej stronie siedzieli nauczyciele , a po drugiej uczniowie. Na samym środku połowy profesorów siedział Dumbledore. Spojrzał na mnie i skinął głową. Podeszła i usiadałam między Ronem a Fredem.Po chwili na stół wjechało mnóstwo potraw. Zabraliśmy się za jedzenie.Gdy już wszystko zostało pochłonięte , każdy miał na głowie kapelusz z cukierka, rozeszliśmy się do dormitoriów.
Następne dni mijały spokojnie,. Udało mi się dopracować plany Seleny i Belindy . Nie miałam problemów, dostawałam dobry oceny.Fred znów miał ciche dni.Będąc przyjaciółką Dracona , byłam przyjaciółką Harrego.Nic się nie działo . Dopóki Hagrid nie dostał smoka. Odmówiłam pomocy Malfoyowi , więc karę dostałam jako Sel.Byliśmy już w lesie , gdy gajowy kazał podzielić się nam na grupki( poraz drugi).
- Tym razem , Hermiona , Selena i Neville pójdą ze mną . Harry , weź tego tchórza i idźcie w tamtą stronę.
-Chwileczkę Hagridzie . Mogłabym iść razem z nimi ? - zaprotestowałam .
-Jeśli chcesz. No już . Jakby co , to puść czerwone iskry. - I rozdzieliliśmy się. Ja z chłopakami w jedną, reszta w drugą stronę. Po jakimś czasie zamajaczyło mi coś srebrnego .
-Zobaczcie . Co to ?- podeszłam bliżej .
-O ,boże... - Zamurowało mnie.
-To... Jednorożec. Martwy. - stwierdził Harry. W tym momencie zza krzaków wyszła jakaś istota. Podeszła do zwierzęcia i zaczęła chłeptać jego krew .
-AAAAAAA ! -Wrzasnął Draco i zwiał. Postać spojrzała prosto na drugiego chłopca. Odruchowo odsunęłam się i wyciągnęłam różdżkę. Zaczęłam się cofać , ale to coś było coraz bliżej. Podeszło do Harre'go i... w tej chwili , nie wiadomo skąd wyskoczył centaur . Kopnął potwora prosto w głowę . Uratował nas. Dopiero teraz mnie olśniło . Czerwone iskry! Strzeliłam nim prosto w górę.
- Nic wam nie jest - zapytał podnosząc Harre'go z klęczek.
-Nie... Co to było ? - Chłopak pocierał swoją bliznę.
-Ty jesteś Potter. - stwierdził przypatrując się mu uważnie.- Weź tą dziewczynę i idźcie stąd . Tu nie jest bezpiecznie, wracajcie do Hagrida.
- Co zabiło tego jednorożca ?- byłam naprawdę zaintrygowana.
-Wiecie do czego używa się krwi jednorożca ?-pokręciliśmy głowami.
- Krew jednorożca daje życie każdemu kto ją wypije. Ale nie za darmo. Jeśli ta osoba zabije coś niewinnego, zostanie na zawsze przeklęta.
- Ale , kto mógłby to zrobić ?- dociekał Harry.
-No właśnie. Już lepiej umrzeć niż wieść pół-życie. - stwierdziłam.
- Zastanówcie się. Kto czekał już tyle czasu aby odzyskać władzę ? Wiecie co jest skryte w Hogwarcie ?
-Kamień Filozoficzny .- powiedziałam.
-No tak . Za pomocą Kamienia można stworzyć Eliksir Nieśmiertelności !
-Czekaj, chcesz powiedzieć że ... -poczułam chłód.
- To był Vold ...- Nie skończył.
-Cholibka , Harry, Selena nic wam nie jest ? Aleście mnie przestraszyli . Najpierw on przybiega mamrocząc coś o potworach , a potem widzimy iskry. - wskazał na Malfoya.
- Nie ,nie ... Eee... Jak masz na imię ?- zwróciłam się do naszego pomocnika.
- Firenzo ! Jak ty tak możesz. Pomagasz ludziom ! - Zakała, centaur , którego przedtem spotkaliśmy wyraźnie nie był zachwycony .- Chodź już !- I odeszli.My też już wróciliśmy do zamku. W dormitorium usiadłam na łóżku Hermiony i zaczęłam jej opowiadać co powiedział nam Firenzo. Stwierdziłyśmy , że teraz nic nie wymyślimy i poszłyśmy spać.
PS.Od teraz będę zapisywać imię dziewczyny która jest narratorką, ponieważ słyszałam , że ciężko się połapać :D Selena
Po śniadaniu wybiegliśmy na dwór i zaczęliśmy się tarzać i wydurniać w śniegu. Było już ciemno, gdy wreszcie wróciliśmy , zmarznięci i przemoczeni do suchej nitki. Szybko się przebrałam i razem z chłopakami poszliśmy na ucztę. Gdy weszłam do Wielkiej Sali , aż otworzyłam usta ze zdziwienia . Za jednym , długim stołem, postawionym w poprzek stało dwanaście , cudnie zielonych choinek , przyozdobionych tysiącami płomyków.Przy stole zebrali się wszyscy , którzy zostali w Hogwarcie na święta. Po jednej stronie siedzieli nauczyciele , a po drugiej uczniowie. Na samym środku połowy profesorów siedział Dumbledore. Spojrzał na mnie i skinął głową. Podeszła i usiadałam między Ronem a Fredem.Po chwili na stół wjechało mnóstwo potraw. Zabraliśmy się za jedzenie.Gdy już wszystko zostało pochłonięte , każdy miał na głowie kapelusz z cukierka, rozeszliśmy się do dormitoriów.
Następne dni mijały spokojnie,. Udało mi się dopracować plany Seleny i Belindy . Nie miałam problemów, dostawałam dobry oceny.Fred znów miał ciche dni.Będąc przyjaciółką Dracona , byłam przyjaciółką Harrego.Nic się nie działo . Dopóki Hagrid nie dostał smoka. Odmówiłam pomocy Malfoyowi , więc karę dostałam jako Sel.Byliśmy już w lesie , gdy gajowy kazał podzielić się nam na grupki( poraz drugi).
- Tym razem , Hermiona , Selena i Neville pójdą ze mną . Harry , weź tego tchórza i idźcie w tamtą stronę.
-Chwileczkę Hagridzie . Mogłabym iść razem z nimi ? - zaprotestowałam .
-Jeśli chcesz. No już . Jakby co , to puść czerwone iskry. - I rozdzieliliśmy się. Ja z chłopakami w jedną, reszta w drugą stronę. Po jakimś czasie zamajaczyło mi coś srebrnego .
-Zobaczcie . Co to ?- podeszłam bliżej .
-O ,boże... - Zamurowało mnie.
-To... Jednorożec. Martwy. - stwierdził Harry. W tym momencie zza krzaków wyszła jakaś istota. Podeszła do zwierzęcia i zaczęła chłeptać jego krew .
-AAAAAAA ! -Wrzasnął Draco i zwiał. Postać spojrzała prosto na drugiego chłopca. Odruchowo odsunęłam się i wyciągnęłam różdżkę. Zaczęłam się cofać , ale to coś było coraz bliżej. Podeszło do Harre'go i... w tej chwili , nie wiadomo skąd wyskoczył centaur . Kopnął potwora prosto w głowę . Uratował nas. Dopiero teraz mnie olśniło . Czerwone iskry! Strzeliłam nim prosto w górę.
- Nic wam nie jest - zapytał podnosząc Harre'go z klęczek.
-Nie... Co to było ? - Chłopak pocierał swoją bliznę.
-Ty jesteś Potter. - stwierdził przypatrując się mu uważnie.- Weź tą dziewczynę i idźcie stąd . Tu nie jest bezpiecznie, wracajcie do Hagrida.
- Co zabiło tego jednorożca ?- byłam naprawdę zaintrygowana.
-Wiecie do czego używa się krwi jednorożca ?-pokręciliśmy głowami.
- Krew jednorożca daje życie każdemu kto ją wypije. Ale nie za darmo. Jeśli ta osoba zabije coś niewinnego, zostanie na zawsze przeklęta.
- Ale , kto mógłby to zrobić ?- dociekał Harry.
-No właśnie. Już lepiej umrzeć niż wieść pół-życie. - stwierdziłam.
- Zastanówcie się. Kto czekał już tyle czasu aby odzyskać władzę ? Wiecie co jest skryte w Hogwarcie ?
-Kamień Filozoficzny .- powiedziałam.
-No tak . Za pomocą Kamienia można stworzyć Eliksir Nieśmiertelności !
-Czekaj, chcesz powiedzieć że ... -poczułam chłód.
- To był Vold ...- Nie skończył.
-Cholibka , Harry, Selena nic wam nie jest ? Aleście mnie przestraszyli . Najpierw on przybiega mamrocząc coś o potworach , a potem widzimy iskry. - wskazał na Malfoya.
- Nie ,nie ... Eee... Jak masz na imię ?- zwróciłam się do naszego pomocnika.
- Firenzo ! Jak ty tak możesz. Pomagasz ludziom ! - Zakała, centaur , którego przedtem spotkaliśmy wyraźnie nie był zachwycony .- Chodź już !- I odeszli.My też już wróciliśmy do zamku. W dormitorium usiadłam na łóżku Hermiony i zaczęłam jej opowiadać co powiedział nam Firenzo. Stwierdziłyśmy , że teraz nic nie wymyślimy i poszłyśmy spać.
![]() |
Harry i Draco w Zakazanym Lesie , na pierwszym roku. |
sobota, 22 września 2012
czwartek, 20 września 2012
Listy Albusa Severusa. Cz. 3
Sorki, że tak skaczę , ale pisze to co mi do głowy przyjdzie :)
Panie Malfoy!
Chciałbym przyjechać ale moi rodzice się nie zgadzają. Jednak wpadłem na pewien pomysł.Mógłbym uciec. "Złoty Chłopiec" opowiadał , że tak zrobił Syriusz Black, kiedy miał dość swojej matki. Postanowiłem , że postąpię tak samo. Niech Scorpius (lub Pan) czeka na mnie tuż obok wejścia dla interesantów do MoM , za trzy dni. Mam nadzieję , że mój pomysł przypadł Panu do gustu.Zabiorę ze sobą wszystkie najważniejsze rzeczy . Do szkoły chciałbym udać sie odrazu z Malfoy Manor.
Z poważaniem :
A.Severus Potter.
-Salazar , chodź tu.- Jego puchacz był piękny.-Zanieś to prosto do Dracona Malfoya , dobrze ?- gdy list był już w drodze, chłopak wpadł na pomysł. W starej sypialni Syriusza na ścianie wisiały zdjęcia i inne rzeczy . Ojciec chrzestny Pottera , użył zaklęcia Trwałego Przylepca. Świetna myśl." Hmmm... Co by tu zmienić." Przyskoczył do swojego kufra. "Najpierw zdjęcia." Jest jedno. Stoi na nim ramię w ramię z młodym Malfoyem. O tak, to zdenerwuje rodziców.A i jeszcze to. Cała drużyna Ślizgonów, i on na pozycji szukającego. Jedyna dobra cecha , którą ma po ojcu. Następnie wyjął proporczyk Slytherinu. To też się przyda. A na tym zdjęciu jest razem ze swoimi kumplami z Klubu Węża. A tu dumnie prezentuje (razem ze Scorpiusem) swoją odznakę prefekta.Wśród innych przedmiotów znalazł jeszcze wiele ciekawostek. Srebrny stojak na pióra w kształcie węża,książka "Drzewo genaologiczne czystej krwi",sztylet z herbem jego domu, i wiele,wiele innych.Poprzyklejał je do ścian , blatu biurka czy półek.Wiedział , że zaklęcia jest ciężko zdjąć nawet po śmierci , a co dopiero za życia. A teraz niech się Chłopiec Który Przeżył męczy.Zrobił kilka kroków i podziwiał swoje dzieło.
-Al , obiad !- Bliznowaty zaczynał go irytować.
-Ile razy mówiłem , że nie chcę żebyś tak do mnie mówił !-Naprawdę , ucieczka to świetny pomysł. Zszedł do kuchni.
- To jak mamy na ciebie mówić ? Tak ci daliśmy na imię. Wiec tak do ciebie wołamy.- Boże czy on musi być taki niewzruszony ?
-Wolę Severusa.- chłopak miał już dość tego wszystkiego.
-No tak , przecież w szkole wszyscy do ciebie tak mówią , nie ?-Tego smarkacza też miał dość. Lily , jego "kochana" siostrzyczka. Wydawało jej się, że skoro trafiła do Gryffindoru to jest lepsza.
- Nawet gdyby to co z tego !?
-Dość ! Przestańcie się wreszcie kłócić ! Albusie siadaj do stołu. - usiadł. A niech się cieszą. Z trzy dni już go tu nie będzie. Po pewnym czasie przez otwarte okno wleciał czarny puchacz.
-Salazar ! Tak szybko ? - wziął od sowy kartkę i ... napotkał karcące spojrzenie Ginewry. Prychnął i rozwinął liścik. Na samym środku widniało jedno słowo :
ZGODA .
- Synu co ja mówiłem o poczcie w trakcie jedzenia ? - Harry nie wytrzymał.
-Tak, tak oczywiście .- nie słuchając pobiegł na górę. Rozejrzał się po pokoju. Przydałoby się zrobić tu porządek. Nie może tego wszystkiego tak zostawić.Pozbierał brudne ubrania i zaniósł do prania. Pojutrze powinny być juć suche. Wcisnął na nogi swoje glany , zabrał kluczyk do skrytki w banku i wyszedł.
-Idę na Pokątną ! - krzyknął na odchodnym.
Podoba się ? Mam taką nadzieję ;)
Panie Malfoy!
Chciałbym przyjechać ale moi rodzice się nie zgadzają. Jednak wpadłem na pewien pomysł.Mógłbym uciec. "Złoty Chłopiec" opowiadał , że tak zrobił Syriusz Black, kiedy miał dość swojej matki. Postanowiłem , że postąpię tak samo. Niech Scorpius (lub Pan) czeka na mnie tuż obok wejścia dla interesantów do MoM , za trzy dni. Mam nadzieję , że mój pomysł przypadł Panu do gustu.Zabiorę ze sobą wszystkie najważniejsze rzeczy . Do szkoły chciałbym udać sie odrazu z Malfoy Manor.
Z poważaniem :
A.Severus Potter.
-Salazar , chodź tu.- Jego puchacz był piękny.-Zanieś to prosto do Dracona Malfoya , dobrze ?- gdy list był już w drodze, chłopak wpadł na pomysł. W starej sypialni Syriusza na ścianie wisiały zdjęcia i inne rzeczy . Ojciec chrzestny Pottera , użył zaklęcia Trwałego Przylepca. Świetna myśl." Hmmm... Co by tu zmienić." Przyskoczył do swojego kufra. "Najpierw zdjęcia." Jest jedno. Stoi na nim ramię w ramię z młodym Malfoyem. O tak, to zdenerwuje rodziców.A i jeszcze to. Cała drużyna Ślizgonów, i on na pozycji szukającego. Jedyna dobra cecha , którą ma po ojcu. Następnie wyjął proporczyk Slytherinu. To też się przyda. A na tym zdjęciu jest razem ze swoimi kumplami z Klubu Węża. A tu dumnie prezentuje (razem ze Scorpiusem) swoją odznakę prefekta.Wśród innych przedmiotów znalazł jeszcze wiele ciekawostek. Srebrny stojak na pióra w kształcie węża,książka "Drzewo genaologiczne czystej krwi",sztylet z herbem jego domu, i wiele,wiele innych.Poprzyklejał je do ścian , blatu biurka czy półek.Wiedział , że zaklęcia jest ciężko zdjąć nawet po śmierci , a co dopiero za życia. A teraz niech się Chłopiec Który Przeżył męczy.Zrobił kilka kroków i podziwiał swoje dzieło.
-Al , obiad !- Bliznowaty zaczynał go irytować.
-Ile razy mówiłem , że nie chcę żebyś tak do mnie mówił !-Naprawdę , ucieczka to świetny pomysł. Zszedł do kuchni.
- To jak mamy na ciebie mówić ? Tak ci daliśmy na imię. Wiec tak do ciebie wołamy.- Boże czy on musi być taki niewzruszony ?
-Wolę Severusa.- chłopak miał już dość tego wszystkiego.
-No tak , przecież w szkole wszyscy do ciebie tak mówią , nie ?-Tego smarkacza też miał dość. Lily , jego "kochana" siostrzyczka. Wydawało jej się, że skoro trafiła do Gryffindoru to jest lepsza.
- Nawet gdyby to co z tego !?
-Dość ! Przestańcie się wreszcie kłócić ! Albusie siadaj do stołu. - usiadł. A niech się cieszą. Z trzy dni już go tu nie będzie. Po pewnym czasie przez otwarte okno wleciał czarny puchacz.
-Salazar ! Tak szybko ? - wziął od sowy kartkę i ... napotkał karcące spojrzenie Ginewry. Prychnął i rozwinął liścik. Na samym środku widniało jedno słowo :
ZGODA .
- Synu co ja mówiłem o poczcie w trakcie jedzenia ? - Harry nie wytrzymał.
-Tak, tak oczywiście .- nie słuchając pobiegł na górę. Rozejrzał się po pokoju. Przydałoby się zrobić tu porządek. Nie może tego wszystkiego tak zostawić.Pozbierał brudne ubrania i zaniósł do prania. Pojutrze powinny być juć suche. Wcisnął na nogi swoje glany , zabrał kluczyk do skrytki w banku i wyszedł.
-Idę na Pokątną ! - krzyknął na odchodnym.
![]() | ||
A. Severus Potter |
Podoba się ? Mam taką nadzieję ;)
wtorek, 18 września 2012
Harry Potter -historia całkiem inna. Cz.7
Krótkie , bo krótkie, ale jest :)
24 grudnia , wieża Gryfonów.
Obudziłam się, nie bardzo wiedząc co dziś za dzień. I wtedy przyszło olśnienie . To był 24 grudnia.Zerwałam się z łóżka. Przy nim stał pokaźny stos prezentów.Zaczęłam je przeglądać.Najpierw wzięłam do ręki średniej wiekości prostokątną paczkę.To o Hermiony. Tak jak się spodziewałam była to książka. Ale za to jaka ! Pięknie oprawiona w czerwone płótno , z wytłoczonymi , złotymi literami. Było to " Gryffindor-dom szlachetności". W następnej znalazłam ręcznie szyty sweter w tych samych kolorach co książka. Tylko na nim była wielka złota litera "D" nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było taki miłe. Postanowiłam zejść na dół. Wciągnęłam mój prezent i wybiegłam z pokoju.Zastałam tam bliźniaków próbujących namówić Percy'ego na włożenie podobnego ciuszka. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i ruszyłam zobaczyć co dostał Harry.
-Jeny ! Harry to peleryna niewidka! Widziałam już kiedyś podobną.Wiesz jak bardzo to jest rzadkie ? - w powietrzu unosiła się tylko głowa chłopca.Było to dziwne...
-Dostałaś sweter Weasleyów ! To super ! Ale ... ja nie pisałem mamie o tobie. Skąd wiedziała ?-Ron ,się zamyślił.
-Braciszku nas , rudzielców jest tu trochę więcej . Wysil mózgownicę ! Myślisz , że tylko ty piszesz do rodziców ?- to uśmiechnięty Fred stał w drzwiach.
-To ty ? Ja... dziękuję. - Nieźle mną wstrząsnęło. Od czasu pechowej pogawędki w pierwszy dzień szkoły nie zamienił za mną ani słowa (poza krzykami na treningach). A teraz nagle się dowiaduję , że pisał o mnie w liście.Otworzyłam szerzej oczy.A potem uświadomiłam sobie, że pod wpływem szoku mogę się zmienić w Belindę. Wzięłam parę głębszych oddechów. Podziałało.
-Nie ma sprawy .-uśmiechnął się jeszcze szerzej.-To co, idziemy na śniadanie ?
24 grudnia , wieża Gryfonów.
Obudziłam się, nie bardzo wiedząc co dziś za dzień. I wtedy przyszło olśnienie . To był 24 grudnia.Zerwałam się z łóżka. Przy nim stał pokaźny stos prezentów.Zaczęłam je przeglądać.Najpierw wzięłam do ręki średniej wiekości prostokątną paczkę.To o Hermiony. Tak jak się spodziewałam była to książka. Ale za to jaka ! Pięknie oprawiona w czerwone płótno , z wytłoczonymi , złotymi literami. Było to " Gryffindor-dom szlachetności". W następnej znalazłam ręcznie szyty sweter w tych samych kolorach co książka. Tylko na nim była wielka złota litera "D" nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było taki miłe. Postanowiłam zejść na dół. Wciągnęłam mój prezent i wybiegłam z pokoju.Zastałam tam bliźniaków próbujących namówić Percy'ego na włożenie podobnego ciuszka. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i ruszyłam zobaczyć co dostał Harry.
-Jeny ! Harry to peleryna niewidka! Widziałam już kiedyś podobną.Wiesz jak bardzo to jest rzadkie ? - w powietrzu unosiła się tylko głowa chłopca.Było to dziwne...
-Dostałaś sweter Weasleyów ! To super ! Ale ... ja nie pisałem mamie o tobie. Skąd wiedziała ?-Ron ,się zamyślił.
-Braciszku nas , rudzielców jest tu trochę więcej . Wysil mózgownicę ! Myślisz , że tylko ty piszesz do rodziców ?- to uśmiechnięty Fred stał w drzwiach.
-To ty ? Ja... dziękuję. - Nieźle mną wstrząsnęło. Od czasu pechowej pogawędki w pierwszy dzień szkoły nie zamienił za mną ani słowa (poza krzykami na treningach). A teraz nagle się dowiaduję , że pisał o mnie w liście.Otworzyłam szerzej oczy.A potem uświadomiłam sobie, że pod wpływem szoku mogę się zmienić w Belindę. Wzięłam parę głębszych oddechów. Podziałało.
-Nie ma sprawy .-uśmiechnął się jeszcze szerzej.-To co, idziemy na śniadanie ?
![]() |
Taki smutny obrazek. Severus i jego patronus. |
poniedziałek, 17 września 2012
Listy Albusa Severusa. CZ.2
Albusie Severusie !
Twój list jest bardzo interesujący. Wnioskuję z niego, że nie przepadasz za swoim ojcem. Ja też. Od Scorpiusa słyszałem ,że nie tolerujesz szlam. Mam dla Ciebie propozycję. Przyjedź na wakacje do mojego syna. Mam nadzieję , że twoi rodzice się zgodzą (mimo,że "Chłopiec ,który przeżył" za mną nie przepada).
Czekam na odpowiedź :
Dracon Malfoy.
Trzy dni po dostaniu tego listu Albus podszedł do Ginny , jego mamy. Z góry wiedział ,że łatwiej będzie ja namówić.
-Mamo ? Będę mógł pojechać do kolegi ? Tak mniej więcej za tydzień.
-Dobrze Al . A do kogo ?
-Eee... Do Scorpiusa Malfoya.-postanowił , że lepiej powiedzieć prawdę.
-Wykluczone ! Jeszcze na głowę nie upadłam. Pojedziesz do niego , a wrócisz jako śmierciożerca. Nie pojedziesz!
-Ale mamo ! Przed chwilą mówiłaś coś innego !- Chłopak nie krył złości.
-Ale to było zanim poznałam szczegóły.Nie pojedziesz i tyle !- Zrezygnowany powlókł się do swojego pokoju . W połowie drogi , otworzyły się drzwi jednego z pokojów.
-Pssst... Albus chodź tu.- To "ukochany" braciszek James go woła.
-Czego ! - Nie miał ochoty na jeszcze jedną sprzeczkę.
-Ja to bym na twoim miejscu uciekł .-I już go nie było.
Gdy A.S. był już u siebie padł na łóżko i zaczął się bawić różdżką. Nie obchodziły go zakazy ani MoM , ani rodziców.Miał dosyć tego chlewu. Pomysł brata nie był jednak taki zły.
Wstał , sięgnął po pergamin i zaczął pisać list.
Twój list jest bardzo interesujący. Wnioskuję z niego, że nie przepadasz za swoim ojcem. Ja też. Od Scorpiusa słyszałem ,że nie tolerujesz szlam. Mam dla Ciebie propozycję. Przyjedź na wakacje do mojego syna. Mam nadzieję , że twoi rodzice się zgodzą (mimo,że "Chłopiec ,który przeżył" za mną nie przepada).
Czekam na odpowiedź :
Dracon Malfoy.
Trzy dni po dostaniu tego listu Albus podszedł do Ginny , jego mamy. Z góry wiedział ,że łatwiej będzie ja namówić.
-Mamo ? Będę mógł pojechać do kolegi ? Tak mniej więcej za tydzień.
-Dobrze Al . A do kogo ?
-Eee... Do Scorpiusa Malfoya.-postanowił , że lepiej powiedzieć prawdę.
-Wykluczone ! Jeszcze na głowę nie upadłam. Pojedziesz do niego , a wrócisz jako śmierciożerca. Nie pojedziesz!
-Ale mamo ! Przed chwilą mówiłaś coś innego !- Chłopak nie krył złości.
-Ale to było zanim poznałam szczegóły.Nie pojedziesz i tyle !- Zrezygnowany powlókł się do swojego pokoju . W połowie drogi , otworzyły się drzwi jednego z pokojów.
-Pssst... Albus chodź tu.- To "ukochany" braciszek James go woła.
-Czego ! - Nie miał ochoty na jeszcze jedną sprzeczkę.
-Ja to bym na twoim miejscu uciekł .-I już go nie było.
Gdy A.S. był już u siebie padł na łóżko i zaczął się bawić różdżką. Nie obchodziły go zakazy ani MoM , ani rodziców.Miał dosyć tego chlewu. Pomysł brata nie był jednak taki zły.
Wstał , sięgnął po pergamin i zaczął pisać list.
![]() |
Severus Snape jako nastolatek <3 |
Subskrybuj:
Posty (Atom)